poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Vanedo Beauty Friends Mugwort Essence Sheet Mask - maseczka z wyciągiem z bylicy

Robiąc internetowe zakupy kosmetyczne z Korei trudno nie zauważyć popularności tzw. sheet mask - maseczek w formie wykroju nasączonego esencją. Jest tego naprawdę OGROMNY wybór i bez problemu można sobie dobrać maseczkę do indywidualnych potrzeb.
Osobiście używam naturalnych glinek, które sama rozrabiam i taka forma maseczki w zupełności mi odpowiada, więc jak do tej pory nie zakupiłam ani jednej sheet mask. Ale co mogę poradzić na to, że dostaję je jako gratis do prawie każdych koreańskich zakupów? Przecież nie będę narzekać :D

Powoli uzbierało mi się kilka opakowań maseczek firmy Vanedo Beauty Friends, która zdaje się funkcjonuje także w Polsce, a w każdym razie istnieje strona vanedo.pl z opisami produktów w języku polskim. Niemniej, ja póki co tych maseczek w żadnych sklepach stacjonarnych nie widziałam.

Dzisiaj parę słów o maseczce Vanedo Mugwort Essence, czyli nasączonej wyciągiem z mugwortu (bylicy).




Opakowanie jest standardowe dla tego typu masek - saszetka z dziurką do podwieszenia. Miłe jest to, że opis działania i instrukcja na odwrocie są także w języku angielskim :) Mogłam więc bez problemu się zorientować z czym mam do czynienia.

Opis produktu i sposób użycia

Zgodnie z tym, co twierdzi producent, maseczka z mugwortem zawiera witaminę A i C, które pomagają uczynić skórę elastyczną i jędrną. Ekstrakt z mugwortu ma działanie odmładzające, oczyszczające i nawilżające.
 Brzmi obiecująco, ale ja się już przyzwyczaiłam do tego, że w większości przypadków spodziewany efekt odbiega dość znacząco od rzeczywistego ;)

Czytając dalej, dowiadujemy się jak użyć maseczki - nic prostszego. Po oczyszczeniu i stonizowaniu po prostu nakładamy maskę na twarz i trzymamy 15-20 minut. Po zdjęciu nie myjemy twarzy, tylko pozwalamy skórze wchłonąć pozostałą na niej esencję.
Maseczkę można przed użyciem schłodzić w lodówce lub włożyć do ciepłej wody (w opakowaniu! ;P) na 2-3 minuty, co kto woli. Ja nie zrobiłam ani tego, ani tego - po prostu wyjęłam z opakowania i nałożyłam.

Wykrój maski jest całkiem uniwersalny i bez większego problemu ułożyłam ją na twarzy. Jedynie fragment na nos był minimalnie za mały w stosunku do mojego europejskiego nosa, który drobnym noseczkiem niestety nie jest :P

Działanie

Po ok. 2 minutach po aplikacji poczułam nieznaczne, ale dość irytujące pieczenie skóry. Przeraziłam się, że zaraz mnie ta maska podrażni i skończę z czerwoną twarzą albo czymś gorszym (producent ostrzega na opakowaniu, żeby w razie problemów zaprzestać używania). Żeby od razu nie zrywać całej maski, wzięłam lusterko i odsunęłam kawałeczek - nic nie widać, skóra normalna, nawet nie zaczerwieniona. Skoro tak, to stwierdziłam, że zaryzykuję i maski nie zdjęłam.
Słusznie! Po chwili nieprzyjemne odczucia zniknęły, za to po upływie 20 minut naprawdę się ucieszyłam z efektu :D

Skóra twarzy była wyraźnie napięta, wygładzona i rozjaśniona. Zero podrażnień, bardzo fajny rezultat :) Efekt utrzymał się przez następne 2-3 dni. Przyznam szczerze, że zostałam mile zaskoczona :)

W ten sposób pierwsza z użytych przeze mnie maseczek Vanedo zdecydowanie zdobyła moją aprobatę :) Mam w szafce jeszcze 2 maseczki z mugwortem i nie zawaham się ich użyć w przyszłości, tylko poczekam na stosowną okazję. W kolejce czeka jeszcze wersja z ogórkiem, której teraz jestem autentycznie ciekawa.

Polecam ten produkt każdej kobiecie, bo naprawdę działa :) Warto sobie zafundować taką drobną przyjemność, zwłaszcza, że maseczki Vanedo można bez problemu kupić na allegro.

2 komentarze:

  1. zawsze byłam ciekawa maseczek Vanedo, ale jeszcze żadnej nie stosowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak inne, ale ta wersja z bylicą jest naprawdę fajna :) W najbliższym czasie postaram się wypróbować inne warianty i dam znać, czy są równie dobre :D

      Usuń