niedziela, 21 kwietnia 2013

The Face Shop Nose BlackHead Remover Pore Strips - plastry na nos przeciw wągrom

Dzisiaj postanowiłam napisać o jednej z metod, po jaką sięgnęłam w walce z uporczywymi zaskórnikami na nosie. Niestety mam typowy nos-truskawkę - dużo, dużo dziureczek i pozapychanych porów, których żaden żel ani peeling nie chce ruszyć :/ Próbowałam już różnych rzeczy, robiłam sobie "parówki" i oczyszczałam tonikiem domowej roboty na bazie olejku pichtowego (swego czasu blogowy przebój) ale efekty ciągle nie są zadowalające.

Gdzieś przeczytałam o plastrach na nos, które podobno są bardzo popularne w Azji. Osobiście mgliście przypominam sobie coś takiego i na polskim rynku kosmetycznym - gdy byłam w podstawówce, to nawet miałam takie plastry ale z tego co pamiętam, to nic specjalnego one nie czyniły. Do azjatyckich plastrów też podeszłam na początku sceptycznie, ale gdy zobaczyłam na kilku blogach zdjęcia "po" postanowiłam spróbować.

Mój wybór padł na jedne z popularniejszych wśród blogerek pore strips - The Face Shop Nose BlackHead Remover (co za nazwa :P). Na e-bayu kosztują w granicach 6 USD za opakowanie (7 plasterków w środku), więc jednorazowo nie jest to jakaś tragiczna cena.


     




Jak to zrobić

Na kartoniku wprawdzie same "krzaczki" ale jest też instrukcja obrazkowa. Trzeba oczyścić nos i na zwilżony (koniecznie) dokładnie nakleić plasterek. Potem czekamy 10-15 minut i powoli odklejamy plaster, który powinien powyciągać zaskórniki.

Zrobiłam tak, jak kazali - oczyściłam, namoczyłam, przykleiłam. Moją uwagę zwrócił fakt, że plasterki mają dość intensywny zapach aloesu. Trzeba uważać przy naklejaniu, żeby dobrze "wcelować" się w obszar nosa i dobrze przyciskać plasterek, żeby pod spodem nie zostało powietrze, bo wtedy wszystko na nic.
Po 15 minutach zaczynam odklejać - ała! Klej jest naprawdę mocny i trzeba uważać - ja raz zdarłam sobie razem z plastrem kawałeczek skóry ze skrzydełka nosa. Po zdjęciu nos opłukać, stonizować celem zamknięcia porów i wklepać jakiś kremik nawilżający.

Efekty

Jeśli chodzi o mnie to nie jestem specjalnie zachwycona. Nie mogę powiedzieć, że plastry nic nie dają - owszem, wyciągają CO NIECO, ale oczekiwałam znacznie więcej. W moim przypadku "łapią" tylko niewielką część zaskórników - najwyraźniej ta metoda nie jest dla mnie. Nie sądzę, żeby to była kwestia plastrów, bo te mają naprawdę silny klej (mój nos się o tym przekonał). Plusem jest to, że nie podrażniają.


A więc kupować czy nie kupować?

Sama nie jestem pewna. Z 7 plasterków zostały mi jeszcze 2 (używam ich średnio raz na tydzień), ale na razie raczej nie myślę o kolejnych, bo po prostu efekty nie są powalające. Chyba wolę przeznaczyć te 6 USD na coś innego ;)

A Wy macie jakieś doświadczenia z plasterkami na wągry?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz