środa, 10 grudnia 2014

Porządki: denko listopadowe

Jak zwykle kilka dni po pierwszym (no dobra, prawie kilkanaście) przychodzę do Was z denkiem. Ostatnio, jak na złość, wszystko mi się kończy - gdybym oszukiwała, to za chwilę miałabym znacznie więcej zużyć. Ale listopadowe, to listopadowe, już trudno ;)


Troszkę kosmetyków mi się zużyło. Niektórych żałuję, innych ani trochę. Zapraszam na drobny przegląd :)



Płyn do kąpieli Luksja Pink Sparkle ląduje w denku po raz drugi i bardzo możliwe, że nie ostatni. Wciąż bardzo podoba mi się ten zapach, więc zapewne kupię ten produkt ponownie.

O tzw. szamponie odbudowującym Yves Rocher pisałam w październiku [klik]. Szkoda słów, nie kupię nigdy więcej.

Matujący krem nawilżający Eucerin DermoPurifyer zaskoczył mnie ogromną wydajnością - nie mogłam go zużyć przez bitych kilka miesięcy, a ja sobie kremów nie żałuję. Sam w sobie nie był ani jakiś super, ani zły - bardzo neutralny. Ze względu na wysoką cenę raczej nie kupię go ponownie.


Kolejny krem do rąk z serii Cztery pory roku zdenkowany - tym razem aloesowy. Lubię te kremiki, są tanie i dobre. Już kupiłam ponownie - wersję z cytryną dla odmiany :)

Z kolei krem do stóp FussWohl z łoju jelenia okazał się bardzo kiepski. Kompletnie nie radził sobie z moimi stopami, które bynajmniej nie są jakieś zapuszczone. Nie kupię ponownie.

Podkład Maybelline Affinitone to istny relikt z przeszłości - stał sobie schowany w kącie szafki, przykurzony i od ponad roku nieużywany. Tak jak kiedyś uwielbiałam, tak teraz nie kupię ponownie.


Za Medi Medi Magnesium Pack od Holika Holika będę tęskniła - to była bardzo przyzwoita maseczka [klik]. Kiedyś na pewno kupię ją ponownie, aktualnie pocieszam się wersją Vita C z tej samej linii (pokażę wkrótce).

Eyeliner od Eveline (Liquid Precision Liner 2000 Procent) był dobry, ale do czasu - dość szybko zaczął tracić na kolorze i gęstości, tworząc niefajne prześwity. Powinien być już w denku październikowym (razem z tuszem, po mojej infekcji oczu), ale odstawiłam go w kąt i zapomniałam o nim, więc wylatuje teraz. Może kiedyś kupię ponownie (tani jest).

Serum do końcówek Argan Oil od Bioelixire nie było najgorsze, ale nie podbiło mojego serca. Nie wiem, czy kupię ponownie.

Postanowiłam zacząć zużywać te dziesiątki zachomikowanych próbek :P Aloe Vera Foaming Cleanser od Skinfood niezbyt mi się spodobał - nie wiem, czy moja próbka była stara, czy on serio jest taki zbity... W każdym razie niezbyt prosty w obsłudze. Za to Moistfull Collagen Cream od Etude House był bardzo przyjemny - nie wykluczam zakupu pełnowymiarowego opakowania.

Macie doświadczenia z którymś z tych produktów? :)

4 komentarze:

  1. Niestety (a w niektórych przypadkach na szczęście) nie miałam żadnego z prezentowanych przez Ciebie kosmetyków, ale na ten płyn Luksji mam ochotę. Lubię ich kompozycje zapachowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię Luksję, a ten konkretny płyn bardzo polecam - pachnie jak perfumy :)

      Usuń
  2. Szampony od YR to dla mnie zupełny niewypał, nie wiem czy tylko na moich włosach zostawiają kupę siana, ale żaden mi jeszcze nie podszedł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten odbudowujący był beznadziejny, ale bardzo lubię wersję przeciw wypadaniu włosów, więc nie skreślam jeszcze YR całkowicie :)

      Usuń