Witam po krótkiej przerwie ;) Niestety ostatnimi czasy mam dużo rzeczy do załatwienia - zbliża się sesja i obrona, więc jest trochę stresu i biegania po bibliotekach/wydziałach/dziekanatach/etc. Dni mijają mi bardzo szybko, bo cały czas jestem czymś zajęta. Ale pomimo nawału pracy, każdego wieczoru zamykam się w łazience i robię sobie relaksującą kąpiel ;) Raz w tygodniu dodatkowo umila mi ją przemiły peeling do ciała z serii Bloom Essence firmy Organique, który Wam zaraz zaprezentuję.
Opis producenta
Regenerujący peeling cukrowy do ciała o przepięknym zapachu świeżych kwiatów. Masuje skórę, delikatnie pobudza mikrokrażenie, złuszcza i odświeża naskórek. Uelastycznia, wygładza i delikatnie natłuszcza skórę, a wyciągi roślinne pobudzają ją do odbudowy. Doskonała propozycja dla skóry wrażliwej i wymagającej szczególnej pielęgnacji.
Składniki aktywne: betaina, lilia wodna, japońska wiśnia, babka lancetowata, gliceryna organiczna*
*źródło: http://www.organiquecosmetics.pl
Moja ocena
Z Organique znam się od kilku miesięcy i bardzo cenię tę firmę za wspaniałe zapachy, naturalne składy i świetną jakość produktów. Nie inaczej jest z tym peelingiem.
Opakowanie typowe dla Organique - ascetyczny słoiczek, przeźroczysty więc dokładnie widać ubytek produktu. Peeling ma przyjemną, zbitą konsystencję. Pachnie oszałamiająco - słodko i kwiatowo :) Bardzo dobrze ściera, nie drapiąc przy tym skóry. Pozostawia skórę nawilżoną, pokrytą śliską warstewką - brzmi to może źle ale jest w efekcie bardzo przyjemne, bo skóra jest gładka i nie trzeba aplikować na nią balsamu. Wydajność całkiem przyzwoita, więc cena (ok. 40 zł) jest do przełknięcia. Nie brudzi wanny, całkowicie rozpuszcza się w wodzie.
Cóż mogę powiedzieć - jestem bardzo zadowolona z tego produktu i chętnie kupię go ponownie :) Lepszego peelingu naprawdę nie miałam - większość tych drogeryjnych jest taka sztuczna i drapiąca, lubią osadzać się na wannie. Tutaj nic takiego się nie dzieje, kosmetyk naprawdę dobrze pielęgnuje moją skórę.
Na koniec mam pytanie do Was. Zaczął się sezon na opalanie i tak jak zapewne większość z Was, rozpoczęłam już "pogoń" za słoneczkiem :) Ostatnio zastanawiałam się, jak ma się peeling do opalenizny - czy powoduje jej zmniejszenie czy też wręcz przeciwnie? Na forach kosmetycznych i różnych stronkach można znaleźć obie opinie. Osobiście skłaniam się ku temu, że peeling nie ściera, a pomaga wyrównać koloryt skóry i uwidacznia opaleniznę, która jest w głębszych warstwach skóry.
Jak się na to zapatrujecie? Peelingujecie się w okresie letnim tak samo często czy jednak ograniczacie? :)
Peeling ścierają martwy naskórek, więc powoduje, że opalenizna szybciej schodzi. Używam często peelingu, bo nie chcę być opalona i jest to dobry sposób :P
OdpowiedzUsuńJeśli mocno się opalisz, to peeling raz w tygodniu nie zaszkodzi, zwłaszcza jeśli nie jest mocny. Wydaje mi się, że opinia na temat, że peeling wspomaga opaleniznę opiera się na tym, że skóra jest po nim odświeżona i dlatego opalenizna wygląda lepiej i jest wyrównana.
Peeling jest dla mnie niezbędnikiem a ten całkiem fajnie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam peeling z Organique z liczi. Już nie mogę doczekać się testów! :)
OdpowiedzUsuń